Przepisy inspirowane naturą Sesja tzw. wyjazdowa - jak to wygląda?
top of page

Sesja tzw. wyjazdowa - jak to wygląda?


Uwielbiam sesje poza moim miejscem zamieszkania. Taka praca jest dosyć mocno stresująca, ale i budująca i niesamowicie rozwijająca. Moja praca fotografa i stylisty kulinarnego o ile odbywa się na miejscu, w mojej własnej pracowni jest bardzo przyjemna i wręcz relaksująca, to gdy pojawia się sesja poza Warszawą, w której mieszkam, pojawia się wiele czynników, które muszę wziąć pod uwagę i przewidzieć nawet najbardziej czarne scenariusze. To czasami mocno stresuje i sprawia, że noce są krótkie i intensywne... ;)

Na co zwracam uwagę podczas sesji wyjazdowej dla restauracji?


1. Sprzęt


Aparat.

Najważniejszy element, bez którego sesja się nie odbędzie. A ten może zawieźć, dlatego warto mieć drugi aparat i brać go ze sobą na sesję.


Obiektyw - to nasze oko, więc musi być sprawny i nasze źrenice muszą być różne, bo nie wiemy co się przyda na miejscu. Moim stałym i obowiązkowych zestawem na sesji są trzy obiektywy: 100 mm, 50 mm i 85 mm.


Światło.

99% moich sesji wykonuję przy świetle dziennym. Z tego też zaczynam być rozpoznawalna. To trudna sztuka, bo trzeba się dostosować do panujących warunków i doskonale operować sprzętem, aby wykonać dobrze swoją pracę. Wspomagam się zazwyczaj blendami. Posiadam dwie z trzema pokrowcami: białym, srebrnym, złotym.

Z reguły korzystam z jednej blendy, gdy część kadru jest niedoświetlona.

Natomiast, zawsze zabiera ze sobą jedną lampę, gdyby okazało się, że na dworze są egipskie ciemności i nawet blenda nie pomoże.


Statyw.

Bez niego ani rusz, chociaż nie wszystkie zdjęcia wykonuję przy jego użyciu. Przy dobrym świetle i ustawieniach nie potrzebuję rozkładać statywu, ale nie ukrywam, że pomaga on np. gdy pracuję już 6 godzinę, a plecy zaczynają odmawiać posłuszeństwa. Zazwyczaj sesja trwa 8 godzin i taka praca fizyczna daje w kość.

Dodatkowo statyw pomaga przy wszelkich sesjach z ruchem, gdy chcemy uniknąć poruszenia itd. Trzeba go mieć.


Pilot.

Bardzo pomaga w sesjach, więc warto się w niego zaopatrzyć. W mojej torbie ma on swoje miejsce i często z niego korzystam. Odciąża nie tylko moje biedne plecy, ale i przyczynia się do wykonania zdjęć, do których normalnie potrzebowałabym drugiej osoby.


Karty SD.

Muszę mieć ich kilka, bo zdjęć podczas sesji jest naprawdę bardzo dużo. Zdarzają się również problemy z kartą i lepiej mieć ich 6 w zapasie niż dwie.


Bateria.

W trakcie sesji aparat pracuje na najwyższych obrotach, więc i bateria szybko pada. Dwie baterie to minimum na sesje wyjazdowe.



2. Akcesoria

Temat rzeka, bo najchętniej to wzięłabym ze sobą wszystko, a to nie jest możliwe ;)

Do wyboru akcesoriów przygotowuję się na długo przed sesją. Przede wszystkim ustalam z klientem szczegóły sesji i to do nich wybieram moje propsy. W drugiej kolejności obmyślam scenografię, kolorystykę i klimat sesji.

Na sesję zabieram ze sobą m.in. tła, różnego rodzaju materiały i oczywiście naczynia, sztućce itp. Często takie przygotowania wiążą się z zakupem nowych propsów, bo nie zawsze posiadam wystarczająca ilość np. miseczek. Jeśli sesje są tematyczne np. świąteczne muszę zaopatrzyć się w akcesoria nawiązujące do konkretnego klimatu. Dlatego też przygotowania często trwają ok. miesiąca, bo należy przewidzieć czas dostawy, ewentualne uszkodzenia, wymianę produktów itp.

*** Dodatkowo proszę klienta o zakup produktów do sesji. Listę należy również omówić stosunkowo wcześnie, aby był czas na zdobycie np. trudno dostępnych produktów. Spisuję listę, na której najczęściej znajdują się świeże kwiaty, warzywa, owoce, zioła, przyprawy itp. Jeśli czegoś zabraknie, to będę sobie sama winna. Ta lista jest długo przygotowywana i obmyślana. Analizuję każdą potrawę, aby mieć pewność, że wszystko zostanie należycie przygotowane.



3. Miejsce i czas


Czas.

Sesja zazwyczaj trwa od 9:00 do 17:00. To ciężka praca fizyczno-artystyczna, więc dłuższe sesje są dla mnie bardzo wyczerpujące. Po takiej 8 godzinnej pracy muszę odpocząć, bo niestety bóle kręgosłupa to chyba problem większości fotografów.


Plan sesji.

W trakcie tych 8 godzin pracuję wg wcześniej ustalonego przez mnie planu, ale i działań niezaplanowanych jest sporo. Plan sesji to ważny punkt szczególnie dla fotografa. To te punkty często trzymają sesję w ryzach, pozwalają niwelować to co wyłania się z zaskoczenia. A takich sytuacji jest zazwyczaj sporo. Rzadko zdarza się sesja, która przebiega bezproblemowo. Czasami jest też tak, że pomimo planu, nic ze sobą nie współgra np. potrawy nie wychodzą tak jak powinny, zachoruje główny kucharz i nie ma osoby, która jest w stanie pokierować kuchnią. Wówczas jest dosyć ciężko, bo w sytuacjach kryzysowych łatwo stracić klimat sesji. Przedłużająca się sesja również nie pomaga, bo im dalej w las tym i większe zmęczenie materiału. Zazwyczaj jestem sama na sesji i muszę być sobie i technikiem, i fotografem, stylistą. Łatwo można się "wypompować" fizycznie już w trakcie samego znoszenia sprzętu i akcesoriów, które lekkie nie są. Moja praca to ciężka robota fizyczna, która musi się zgrać z płaszczyzną artystyczno-psychologiczną.


Miejsce.

To bardzo ważny element sesji zdjęciowej, więc musi być omówiony z klientem. Po pierwsze muszę mieć bezpośredni dostęp do okna lub okien. Zależy też od ułożenia pomieszczeń i kątu padania światła. Wiadomo, że w pełnym słońcu sesji nie wykonam, więc preferuję miejsca, na które nie bada bezpośrednio ostre światło słońca. Sesja wymaga również miejsca, więc i stołów, krzeseł. Gdy wykonuję sesję w nowym miejscu często proszę o wirtualny spacer lub zdjęcia pomieszczeń i na ich podstawie wybieram miejsce do sesji.


4. Jak przebiega sama sesja zdjęciowa?


Sesja w restauracji jest wymagająca, bo należy zgrać kilka elementów w tym m.in. ludzki. Mam tu na myśli chociażby wydawanie przez kuchnię potraw. Z reguły na samym początku ustalam wraz z menadżerem restauracji i szefem kuchni listę dań. To pod te dania przygotowuję scenografię. Proces ten wydaje się być prosty, ale tak nie jest. Zdarza się, że potrwa wygląda źle i trzeba ją poprawić, a to trwa. Temperatura otoczenia również potrafi przysporzyć sporych problemów, bo znacznie wpływa na wygląd potrawy.

Przed wydaniem dań, scenografia najczęściej jest już gotowa, ale są takie sytuacje, że to co wydawało się dobrym rozwiązaniem, kompletnie nie współgra z tym co jest na talerzu. Wówczas działam ad hoc. Nie wszystko da się przewidzieć, dlatego muszę być cały czas zwarta i gotowa na wszelkie poprawki, zmiany a i zdarza się, że i kompletną wymianę scenografii.

Wybierając ten najbardziej entuzjastyczną wersję sesji, w której wszystko współgra, sesja jednej potrawy i tak może potrwać. Zawsze wykonuję dużo więcej kadrów, aby mieć z czego później wybierać. Zdjęć powstaje naprawdę bardzo dużo, bo w tysiącach.



bottom of page